• Galeria Małysz
  • Red Bull Content Pool
14/03/2018

Dramatyczny lot bez gogli

 

W ostatnich tygodniach sezonu konkurs goni konkurs. Skoczkowie narciarscy nie mają dnia przerwy. Zaraz po zawodach w Lillehammer, przenieśli się do Trondheim, gdzie odbywa się trzecia część turnieju Raw Air.

Po dotychczasowych etapach liderem norweskiej imprezy jest Kamil Stoch, który prowadzi z olbrzymią przewagą nad Robertem Johanssonem. W Trondheim zaplanowano ostatni tej zimy konkurs na dużej skoczni. Pozostałe zostaną rozegrane na mamutach.

Co ciekawe, malowniczo położone Trondheim jest kolejnym norweskim miastem, w którym dramatyczne chwile przeżył Adam Małysz.

– Kiedyś już o tym wspominałem. Tuż przed wejściem na belkę pękła mi gumka w goglach. Teraz można się z tego śmiać, ale wtedy nie było mi wesoło – mówi utytułowany skoczek. – Zawodnik przede mną już skoczył. Moja kolej. Zakładam gogle, a tu prask! Czuję, że urwała się czy wypadła gumka, która podtrzymuje okulary na kasku. Mam już zielone światło, trenera dającego sygnał do startu i nie wiedziałem, co zrobić? Po zawodach dowiedziałem się, że mogłem zejść z belki. Bo to była awaria sprzętu i mogłem poprosić o czas na naprawę lub pożyczyć gogle od kogoś, na przykład przedskoczka. Niestety, wtedy tego nie wiedziałem. Więc po prostu przycisnąłem okulary jak najmocniej i pojechałem. Na szybko wymyśliłem sobie, że jeśli na rozbiegu podniosę troszkę głowę, to pęd powietrza będzie trzymał mi te „bryle” na nosie – opowiada Adam Małysz.

Plan ten okazał się skuteczny jedynie w połowie.

– Rzeczywiście, kiedy jechałem po rozbiegu, było w miarę ok. Ale kiedy znalazłem się w powietrzu i głowa poszła w dół, w połowie skoku, okulary mi spadły. W trakcie lotu. Było ciekawie… Na szczęście skakałem bez gogli jako dziecko. Przeszkadzały mi. Zacząłem ich używać dopiero po jakimś czasie, jako junior. Nabawiłem się zapalenia spojówek. Wtedy skończyło się skakanie bez zabezpieczenia oczu. A wracając do tamtej sytuacji z konkursu – wszyscy byli zdziwieni, kiedy po wylądowaniu odpiąłem narty i pobiegłem na zeskok. Następny zawodnik siedział już na belce, a trzeba było go powstrzymać. Bałem się, że jeśli wyląduje na tych moich okularach, może coś mu się stać złego. A jakoś mało kto zauważył co się stało, że spadły mi gogle. I nikt nie zareagował. Kiedy pobiegłem sprzątnąć te okulary, tylko na mnie krzyczano. Musiałem opowiedzieć, co się wydarzyło i wtedy zrozumiano moje zachowanie – wspomina czterokrotny mistrz świata w skokach narciarskich.

Zdaniem pracującego obecnie w Polskim Związku Narciarskim Wiślanina, obiekt Granasen w Trondheim to zdradliwa skocznia.

– Niby jest zasłonięta, położona w takiej kotlince, ale między progiem a bulą ma takie kluczowe miejsce. Obok tej części skoczni znajduje się droga i tworzą się tu zawirowania powietrza. Po wyjściu z progu zawodnik dostawał mocny boczny wiatr i trudno było utrzymać stabilną pozycję. Obecnie są tam siatki, mające takie podmuchy zatrzymać, ale wiatr mimo to przedostaje się na skocznię i potrafi nastraszyć – przestrzega Adam Małysz.

 

Program zawodów w Trondheim:

Środa, 14 marca

15:30 – Oficjalny trening
17:30 – Kwalifikacje (prolog)

Czwartek, 15 marca

16:00 – Seria próbna
17:00 – Pierwsza seria konkursowa

Podstawowe informacje o skoczni w Trondheim:

Punkt HS: 140 m

Punkt K: 124

Rok konstrukcji: 1990

Rekordzista skoczni: Michael Hayboeck (Austria) i Noriaki Kasai (Japonia) – 143 m (12 marca 2015 i 10 lutego 2016)

Następny Poprzedni
14/03/2018